boguty boguty
141
BLOG

W interesie PiS jest obniżenie progu wyborczego, a nie fantazje

boguty boguty Polityka Obserwuj notkę 80

W sytuacji coraz realniejszego systemu dwupartyjnego –  pisze Łukasz Warzęcha - jedyną siłą zdolną zapobiec hegemonii PO na scenie politycznej jest PiS. Nie on jeden marzy o systemie dwupartyjnym. Od wyborow 2005 roku rozmaici publicysci, przy rozmaitych okazjach, snuja rozważania o podziale sceny politycznej między PO i PiS. Zaczęły się one w 2005 roku, wraz z dobrym wynikiem zarówno PO, jak i PiS.

Systemu dwupartyjnego nie ma, gdyż taki system zakłada, że obie partie wymiennie sprawują rządy, a tymczasem nic nie wskazuje na to, by PiS mógł nawiązać równorzędną walkę o elektorat z PO.  Sytuacja "coraz realniejszego systemu dwupartyjnego" to całkowita, polityczna fikcja. Wynik ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, o ile się powtórzy w najbliższych wyborach, całkowicie tą "realność" pogrzebie. Czy jednak to takie nieszczęście?

Dziś fantazje o systemie dwupartyjnym służą głównie Platformie Obywatelskiej, która tym sposobem zgarnia elektorat negatywny dla PiS i jest atrakcyjna dla niemal połowy głosów czynnego elektoratu. Odwrotnie, PiSowi nigdy się nie uda zgarnąć elektoratu negatywnego dla PO, gdyż moc przyciągania postaw negatywnych mają tyllko wyraziste ugrupowania. Mgławicowa PO z jej "polityką miłości" bardzo o to dba, by nikogo nie denerwować. Nie ma znaczenia, jak bardzo anachroniczna - lub nowoczesna - będzie propaganda PiS, bo to nie od niej zależy decyzja PO o tym, jaki sobie życzy mieć wizerunek.

W aktualnej sytuacji na scenie politycznej PiS nie ma najmniejszej szansy na rządzenie. Nigdy, między innymi dlatego, że elektorat lubi głosować na tych, co mają możliwość spełnienia swych ambicji i należy się raczej spodziewać, że się będzie kurczył, nie rozszerzał. Ale jeśli nie ma szans na wygraną na danej szachownicy, to zawsze można zmienić szachownicę.

Czy fantazje o systemie dwupartyjnym to aż takie dobro, samo w sobie, by na ich ołtarzu poświęcać własną partię? Aktualny wynik PiS wcale nie jest zły. To poważna partia z solidnym, żelaznym elektoratem. Rezygnacja z anachronicznego wizerunku mogłaby jeszcze trochę zwiększyć poparcie, a na inaczej skonstruowanej szachownicy PiS miałby zupełnie realną szansę na skuteczną walkę o przejęcie władzy nad państwem.

Etap rozdrobnienia, a potem konsolidacji sceny politycznej, Polska ma już dawno za sobą. Poszło nawet zbyt daleko, wielu obserwatorom wydaje się, że scena polityczna jest nie tyle skonsolidowana, co spetryfikowana.

Jaki byłby skutek obniżenia progu wyborczego do 3 procent? Po pierwsze, część elektoratu głosującego na PO w wyniku niechęci do PiS, odpłynęłaby w kierunku innych ugrupowań, na ktore dziś nie głosują, gdyż ich chęć "dokopania" PiSowi jest zbyt wielka, by marnować głos na ugrupowania, które nie mają szansy na pokonanie progu. Po drugie, być może w wyniku przetasowania na scenie politycznej zwiększyłyby się zdolności koalicyjne PiS, które są dziś zerowe (i to jest zasadniczą częścią obecnych problemów PiS, a nie taka czy inna propaganda). Koalicjantów można sobie wyhodować. Niemiecka prawica nie roni łez, że od czasu do czasu władzę w Niemczech obejmuje nie jedna, wielka partia prawicowa, lecz koalicja CDU/CSU. Polska prawica też nie musi z tego powodu ronić łez.

Po trzecie, projekt obniżenia progu wyborczego, nawet zablokowany przez obecną koalicję rządzącą, mógłby poruszyć jakieś struny w sercach części elektoratu dziś niewrażliwego na uroki PiS. To też jest jakiś doraźny pożytek przed zbliżającymi się wyborami do krajowego parlamentu.

 

 

boguty
O mnie boguty

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka