boguty boguty
1419
BLOG

Prokrustowe łoże ludu PiSowskiego

boguty boguty Polityka Obserwuj notkę 28

 Prokrust w greckiej mitologii był właścicielem niewielkiej posiadłości przy drodze z Megary do Aten w Attyce. Miał szczególne poczucie gościnności. Zapraszał podróżników na wystawny obiad, a po nim oferował nocleg w specjalnym łożu. Pragnął, by łoże perfekcyjnie pasowało do podróżnika. Dlatego gościom zbyt wysokim obcinał nogi, a gości zbyt niskich rozciągał do pożądanej wysokości. Podobno nazywał się  Damastes lub Polypemon, ale zasłynął pod ksywką Prokrustus, co znaczy "rozciągacz". W najczystszym akcie poetyckiej sprawiedliwości Prokrust został pokonany własną bronią. Jednym z podróżników okazał się nieustraszony Tezeusz. Położył Prokrusta w jego własnym łożu i dostosował go do długości łoża - obcinając mu głowę.

Każda ludzka myśl o świecie jest rodzajem prokrustowego łoża. Mamy do czynienia z nieoczekiwanym, nieprzewidywalnym, z ograniczeniami własnej wiedzy oraz zjawiskami, których nie zaobserwowaliśmy. Dlatego przycinamy świat do modeli, kategorii redukcyjnych, specyficznego słownictwa i okazyjnych narracji, które w sprzyjających okolicznościach wybuchają nam w rękach lub doprowadzają do czołowego zderzenia z realiami świata. Co więcej, zdajemy się być nieświadomi procesów zachodzących na zapleczu naszych umysłów - jak gdybyśmy byli krawcami dumnymi z szycia idealnie dopasowanych garniturów, tyle, że zawdzięczających ową doskonałość chirurgicznym zmianom kończyn klientów. Na przykład firmy farmaceutyczne są lepsze w wynajdywaniu chorób pasujących do produkowanych leków, niż w wynajdywaniu leków na choroby istniejące- a my wszyscy zmieniamy umysły dzieci (z użyciem leków włącznie), aby je dopasować do programu szkolnego, a nie odwrotnie.

Większości ludzi typu "info-net-media" najtrudniej przełknąć, że wiedzę osiąga się głównie przez wyrzucanie śmieci z własnej głowy. Większość osób zajmujących się polityką, to właśnie ten typ. Chętniej amputujemy nieznane by dostosować informację do prokrustowego łoża systemu kategorii zbudowanego w naszym umyśle, a mniej skłonni jesteśmy ów system rozbudować tak, by objął swym zasięgiem również i to "nowe". Umysł bywa znakomitym narzędziem do autohalucynowania się. W tej kampanii wyborczej do parlamentu przekonało się o tym SLD: ich świat wybuchł im w rękach.
 
Nasz umysł potrzebuje redukować informację, dlatego budujemy sobie modele. Paradoksalnie, im model bogatszy w szczegóły, tym odleglejszy od rzeczywistości. W trwającej kilka dni debacie o debatach między PO a PiS Strona Główna Salonu24 została zalana tekstami proroków klęski i wzajemną demobilizacją argumentującą wokół  "nie stawajmy do debaty, bo cokolwiek byśmy nie zrobili, to i tak musimy przegrać." Model, jaki sobie lud PiSowski zbudował w głowie, to model, w którym lud ten nie może wygrać. A z modeli wynikają działania - lub też ich brak...
 
Jednak świat nie jest deterministyczny, tylko przypadkowy. Biologia skazuje nas na bycie platonikami, ale kiedy zawodzi rozum, mamy do dyspozycji również emocje. Każdy model prędzej czy później wybuchnie nam w rękach, jeśli się do niego zanadto przywiążemy. Ale można przynajmniej próbować żonglerki, a w przypadku modeli klęski - zachować równowagę przez świadome postawienie na nieznane: chaos i przypadek. Pod notką "Pochwała niepoprawnego optymizmu" przytrafiły się komentarze, że optymizm Tuska jest niebezpieczną beztroską, że lepiej wybrać optymizm Kaczyńskiego. Ale... lud pisowski tak dalece pogrążył się w konstruowanie mapy klęski, że Kaczyńskiemu nie potrafi zaufać (i tym właśnie najbardziej różni się od ludu peowskiego, który ufa Tuskowi). Tymczasem, kiedy lud PiSowski (z parlamentarzystami włącznie) zajął się pisaniem uzasadnień przegranych debat i tworzeniem ideologii ucieczki z pola walki, ich niepoprawnie optymistyczny szef, uśmiechnięty i wyluzowany, zrobił show z równie uśmiechniętą i wyluzowaną Zytą Gilowską; równocześnie PO ogłosiło swoją rezygnację z debat. "Może ta koincydencja jest przypadkowa" - Jarosław Kaczyński skomentował decyzję PO  -"ale znamienna". 
 
No właśnie. Znamienna tak czy inaczej. Świat nie jest deterministyczny. "Skazanie na klęskę" nie istnieje tak samo, jak "skazanie na wygraną". Kiedy skonstruowana w umyśle mapa przestaje korespondować z realnym terytorium, pojawia się szczególny rodzaj głupca - przeedukowany akademik, dziennikarz, czytelnik gazety, bloger, pseudo-empiryk, wszyscy zaczadzeni epistemoplogiczną arogancją, uniemożliwiającą im wykorzystanie tego, co nie zauważają. Wtedy zaczyna się wkraczanie na teren zaprzeczenia, wyobrażania sobie terenu tak, by pasowal do mapy, i nazywania tego procederu "racjonalizmem" lub "zdrowym rozsądkiem". Niekiedy głupiec taki w procesie redukcji dopasowywującej gościa do łoża dokonuje złych wyborów i usuwa z mapy coś bardzo ważnego, na przykład nogę czy część głowy, twierdząc równocześnie, że osobę gościa zachował w 95 procentach. Przykładem jest arogancja części osób kwitujących uwagę Sadurskiego, który zauważył, że w tej chwili kampania PiS zanadto przechyla się w kierunku przekonywania przekonanych. Spory przecież elektorat niezdecydowanych w ramach amputacji nieznanego został wymazany z mapy PiSowskiego ludu, albo tej jego części związanej z Salonem24. Czy został wymazany z mapy ich szefa? To się okaże...
 
boguty
O mnie boguty

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka